wtorek, 11 października 2016

Nowy Jork czyli masto, ktore nigdy nie spi!

Zbieralam sie dosc dlugo by napisac ten post - juz ponad miesiac minal od mojego powrotu do Atlanty lecz musialam pozbierac mysli, posegregowac wrazenia i przede wszystkim ochlonac ;)


Tak wiec po raz drugi zawitalam do Nowego Jorku, jednego z najbardziej znanych miast na swiecie.
 NYC byl juz niestety ostatnim przystankiem w mojej podrozy z Oliwia  (1 - Filadelfia, 2 - Boston, 3 - Niagara Falls) 

tak, wlasnie tam musialam sie pozegnac z najlepsza przyjaciolka, ktorej nie widzialam tyle czasu i nie zobacze przez nastepny rok :(
Teraz to piszac jest mi bardzo smutno ale moze tez temu, ze do Atlanty w koncu zawitala zimna pogoda, czyli powitalam sie znowu z dlugimi spodniami i skarpetkami, przyszla szarosc i spadajace liscie z drzew? Moj nastroj jest ostatnio dosc depresyjny, zawsze tak jesien na mnie oddzialowywuje.

No ale koniec smutania! Wazne, co czulam w chwili gdy Oliwka byla ze mna, wazne to szczescie i radosc,ze moglysmy sobie spacerowac po Nowym Jorku, to bylo takie naturalne i cudowne..
Wiele razy patrzac na rzeczy znane nam z filmow mowilam "Kurcze Oliwcia, kto by pomyslal rok czy dwa lata temu,ze bedziemy sobie spacerowac po Nju Jorku"

Dzien pierwszy zaczelysmy od spaceru po Moscie Brooklinskim, wygladal dosc spektakularnie w moich oczach, byl dokladnie taki jak sobie wyobrazalam i to bylo fajne, bo z regluly sie zawodze, ale nie w tym przypadku.











Prosic kogos by zrobil nam zdjecie... z moim szczesciem konczy sie to wlasnie tak jak zdjecie powyzej ;)

z mostu Brooklinskiego poszlysmy na Wall Street, tam znalazlysmy budynek Trumpa (nie mialam pojecia,ze tam jest) i Tiffaniego a takze poszlysmy zrobic sobie zdjecie z byczkiem ;)



Ludzie robili sobie dosc oryginalne zdjecia tam.... ;)

Bedac juz tak bardzo na poludniu Manhattanu poszlysmy w miejsce gdzie odplywaja promy na wysepke, gdzie znajduje sie Statua Wolnosci, chyba najbardziej rozpoznawalny znak Nowego Jorku









Po zobaczeniu Statue of Liberty wybralysmy sie na Grand Central i tutaj sie akurat zawiodlam, moje oczekiwania przerosly to co zobaczylam, no ale moja wyobraznia jest dosc bujna wiec i tak sie zdarzyc moglo ;)


 Musialysmy sobie zrobic koniecznie zdjecie z zolta taksowka!

Bylysmy juz wtedy dosc blisko Times Square wiec poszlysmy i tam a takze zahaczylysmy o CARLO'S BAKERY! wiecie co to ?? ja od X lat ogladam show na TLC "Cake Boss" (pl "Slodki biznes") i marzylam o zjedzeniu slodkosci z wlasnie tej cukierni, udalo mi sie! Wybor byl na tyle duzy,ze chcialam zjesc wszystko ale ani moj brzuch ani portfel mi na to nie pozwolily wiec zjadlam najslynniejsze Canollis. PRZEPYSZNE! Dobrze,ze nie mam zadnego ich sklepu w Georgii, bo bym sie zrobila gruba dosc szybko ;)






Tego dnia wstapilysmy jeszcze do Swiata M&M'ow







Dzien nastepny spedzilysmy w New Jersey tak wlasciwie, pojechalysmy odwiedzic Oliwki znajoma i zrobimysly sobie dzien odpoczynku posrod tych wszystkich przygod i tego nam bylo trzeba ;)



Kolejny dzien zaczelysmy od pojscia na Rockefeller Center gdzie wyjechalysmy na Top of The Rock by podziwiac NYC z gory, a zaraz po tym poszlysmy do MoMA (Museum of Modern Art)
 i musze powiedziec z czystym sumieniem, ze ja to sie na sztuce nie znam ;) nie trafia to do mnie ale co zrobic. Oliwci sie podobalo a to najwazniejsze ;)
 Nie moglam sie zdecydowac,ktore zdjecie miasta najbardziej mi sie podobalo wiec wrzucam ich tyle... wbaczcie ;)
























Wieczorem wybralysmy sie na Broadway, cos czego nie mozna nie zobaczyc bedac w Nowym Jorku :)
Oliwia bardzo chciala obejrzec "Skrzypka na dachu" i na to tez poszlismy. Sama osobiscie nie mialam jakis mega preferencji odnosnie sztuki ale bardziej stawialabym na taniec patrzac na moja taneczna przeszlosc ale Skrzypek tez byl fajny








Jako prawdziwe "Nju jorkerki" przez 5 dni poruszalysmy sie metrem ;)

Jak to mowia wszystko, co dobre sie szybko konczy... Niestety ;( w ostatni dzien ja wracalam do Atlanty okolo 2pm a Oliwka leciala do Polski chwile po 4 wiec nadszedl czas rozstania.
Nie wyobrazalam sobie tego, nie chcialam sie zegnac, nie chcialam plakac... rano poszlysmy do Central Parku i z tamtad obie zlapalysmy taksowki na lotniska, sama wracalam z LGA a Oliwcia z JFK. Dobrze,ze wyszlo jak wyszlo, bo tylko wskoczylam do taksowki i odjechalam ale wlasnie bedac w taksowce zalalam sie lzami... Nie plakalam tak wylatujac z Polski... jeju jak mi bylo ciezko zostawic ja i wracac do domu... do mojego domu w Atlancie.
Przepelniona szczesciem odliczalam dni az w koncu do mnie Oliwia przyleci a to tak szybko minelo... zdecydowanie za szybko 










Wiecie co Wam jeszcze powiem?! Zolte taksowki nie sa w srodku zolte :(

7 komentarzy:

  1. Jacie te zdjęcia są cudowne! Hahhaha ja też zawsze jak proszę o zrobienie zdjęcia to dostaję takie "z palcem" :D Skoro udało wam się zobaczyć w Nowym Jorku to na pewno jeszcze nie raz się się spotkacie. Może nawet niedługo, nigdy nie wiadomo :D Szybko przeleci- zobaczysz :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze szybko przeleci, bo tęsknię za nią!
      Nie masz nawet pojęcia jaki miałam problem by wybrać zdjęcia na bloga z ponad 500, które tam zrobilam!

      Usuń
  2. Hahaha zawsze możesz dorzucać "dodatkową dawkę" na końcu nowych postów :D Ja chętnie pooglądam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A ty zostajesz na stale w USA?? :) świetny post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd Tobie to przyszło do głowy? ;) Dziękuję :)

      Usuń
  4. Tak tylko z ciekawości pytam bo masz chłopaka i się zastanawiałam czy zostaniesz tam na stale :P

    OdpowiedzUsuń